flow ( czyli źródła energii odnawialnej)

  Sobota Kolejna poranna kawa. Za oknem plucha. Ale plucha z gatunku tych niezbyt przygnębiających. Jakaś taka zamglona pozytywnie. Ciepłą, jak moja ( jeszcze ciepła ) kawa, mgłą. Paradoksalnie to zabrzmi w przededniu świąt ( no, bo kto normalny cieszyłby się z pluchy?), ale dziwnie ona "przytulna". Przyjemna dla oka. I duszy. Niczym niezbyt urodziwa, … Czytaj dalej flow ( czyli źródła energii odnawialnej)

dokopywany ( czyli jak utrudnić życie byłemu małżonkowi oraz trochę o finansach)

Sporo było ostatnio o uczuciach, samotności, nowych wyborach i tęsknocie za miłością idealną... Już, już! Zejdźmy, proszę Państwa, trochę na ziemię. I zajmijmy się dzisiaj sprawami dnia powszedniego. Mamoną! W tygodniu roboczym , jak zdążyliście się zorientować, pisuję rzadko . Trzeba przecież ciężko zarabiać na chlebek i karmę dla kocura. Na przyjemności , do jakich … Czytaj dalej dokopywany ( czyli jak utrudnić życie byłemu małżonkowi oraz trochę o finansach)

złote klatki i ognie ( czyli co jest potrzebne do szczęścia?)

  Wstałam wcześnie. Udałam się do kuchni z zamiarem zaparzenia dużej ilości kawy i napisania czegoś blogowego. Spojrzałam na stół i ... powietrze zeszło ze mnie wraz z natchnieniem. Piętrzyła się tu pozostawiona wczoraj góra papierów sądowych , a na jej wierzchołku kolejne pismo od Eksia do Wysokiego Sądu. Owszem, pismo absurdalne kompletnie, zawierające informacje, … Czytaj dalej złote klatki i ognie ( czyli co jest potrzebne do szczęścia?)

barszcz ( czyli o rozstaniu cywilizowanym )

  Przez cały czwartkowy wieczór stara kamienica dawała się pierrrrrruńsko we znaki. Oszczędzę Wam szczegółów, ale omal nie wyzionęliśmy ducha. I – wyjątkowo – Eksio nie miał z tym nic wspólnego. Rankiem jednak jasne się stało, że koszmar wczorajszego wieczoru  zapowiedział po prostu ( tradycyjnie acz boleśnie) cudowne, świetliste zjawiska pogodowe. Dotąd było dość ponuro, … Czytaj dalej barszcz ( czyli o rozstaniu cywilizowanym )

diplopia ( czyli o Heniu zamienionym w płaza…)

Chciałam , żeby ktoś mnie natychmiast uszczypnął. Ale chętnych nie było. Tylko one trzy. Naprzeciwko mnie. Ja - solo. Moje życie codziennie obfituje w takie sytuacje, że kiedy niektóre z nich  relacjonuję zdarza się , że czyjaś brewka z powątpiewaniem sunie w górę. Mnie samej niekiedy trudno uwierzyć w to, co mi się przytrafia... Ale … Czytaj dalej diplopia ( czyli o Heniu zamienionym w płaza…)

ziemniaczane pędy ( czyli co czai się w jaźni kur i kurów domowych?)

  Kiedy Arnoldowa śpiewa "Tak mi się nie chce..." jest to zabawne. Najzabawniejsze - kiedy , padając na twarz ze zmęczenia, słucham tego przez telefon, w trakcie kontrolnej rozmowy wieczornej. Ostatnio nie widujemy się prawie wcale. Drogi zawodowo - obowiązkowo - codzienne rozchodzą nam się powoli. Ale ... nadal miło jest wiedzieć, że w razie … Czytaj dalej ziemniaczane pędy ( czyli co czai się w jaźni kur i kurów domowych?)

azbest ( czyli czy rozstanie jest procesem sprzyjającym rozwojowi?)

  Zamierzałam dokończyć dzisiaj wpis o piosence, którą ciągle nuci Arnoldowa. Skąd wiem, że nuci, skoro nie widujemy się prawie wcale? ( ostatnio 25 grudnia, wstyd i hańba, ale naprawdę - tak to wygląda). To proste , na szczęście pozostały nam jeszcze telefony. Wpis "piosenkowy" - owszem, rozgrzebałam, sądziłam, że będzie gotowy na sobotę, do … Czytaj dalej azbest ( czyli czy rozstanie jest procesem sprzyjającym rozwojowi?)

domino weeks ( czyli w jaki sposób niemoc wpływa na postawę wojownika)

Rozległ się huk. Coś jakby fragment sufitu oderwał się, a następnie runął na meble i podłogę w kuchni. Posypały się naczynia. Woda chlusnęła z przewróconego czajnika. Cała misa dopiero co przygotowanej sałatki ( podwójna porcja, gdyby Młodzi wpadli z kolegami) wylądowała na podłodze. A mikrofalówka zaczęła wydawać przerażone piski. Powoli odwróciłam wzrok od komputera. Sprawca … Czytaj dalej domino weeks ( czyli w jaki sposób niemoc wpływa na postawę wojownika)

dane dostępowe ( czyli grunt, żeby się nie wyspać w Sylwestra!)

  - Nie spodziewałam się innej odpowiedzi, ale nie mam ci za złe. Po prostu nie potrafię ci pomóc. Rób, jak chcesz, ale tak nie można. Powoli przestajesz żyć! Jagoda nie zareagowała. Ostentacyjnie przewróciła kartkę pięciusetstronicowej powieści. Nie odezwała się słowem. - Dobra! To leż i obumieraj. Tylko... odezwij się wieczorem! Idę sama! - Asia, … Czytaj dalej dane dostępowe ( czyli grunt, żeby się nie wyspać w Sylwestra!)

woda ( czyli życzenia bożonarodzeniowo – noworoczne)

      - Dobrze, idź. Tylko, błagam, nie zrób sobie jeszcze czegoś. Musimy jakoś dotrwać do końca tego roku - powiedziała Młoda i wróciła do szorowania łazienki. Cóż. Obawy dziecka były uzasadnione. Ostatnimi dniami biję rekordy. Pecha. Ciamajdowatości. I takich tam. Jakbym nagle stała się umiłowanym celem Cioteczki Destrukcji. Wszytko się posypało. Właściwie w … Czytaj dalej woda ( czyli życzenia bożonarodzeniowo – noworoczne)